Rozniosły się po świecie fantastyczne
wieści,
że w dalekiej tundrze, gdzie natura
włada,
ostało się dzikie, eskimoskie plemię,
które ginąc z głodu, o ratunek błaga.
Strzelby, ryż i groszek dotarły na północ
nikt więc nie rozumie,
dlaczego to małe, marne plemię
poradzić wciąż sobie nie umie.
Wnet wymyślił departament program
przesiedlenia,
by niesfornych Ihalmiutów mieć w
cywilizacji,
lecz nim świat ich twarz zobaczy,
przejdą przez kurs intensywnej
resocjalizacji.
Wysłano więc na równiny tęgiego
misjonarza
aby ziarno prawdy zasiał w puste głowy,
czym jest dobro a czym zło pokazał,
wielkiej księgi urok wyjątkowy.
Przybył pastor konetivem
do krainy tuktu, meszek,
ma ambicje z drzew i z książek
wykarczować każdy grzeszek.
Plemię przywitało gościa nie bez
ciekawości,
dano jadło z renifera – tłuszczu co
niemiara,
lecz ksiądz patrzy dość nieufnie,
szybko przygasła w nim wiara.
Dostał pastor kawał mięsa, moczonego w
ziemi,
tłustą lurę pełną sierści, w dziurawym
namiocie,
siedząc w ścisku z brudnym ludem, ledwie
trzymał nerwy:
- O kulturo! O ogłado! – lamentował w
swej zgryzocie.
Opowiadał mędrzec biały o sekretach
wielkiej księgi:
o
miłości, dobru, wierze
o
honorze i godności
o
zakazach i nakazach
o
cnocie sprawiedliwości.
O tym, że nie wolno grzeszyć,
kraść, zabijać, oszukiwać,
by koniecznie żyć w wierności,
wstyd i skromność zachowywać.
Słuchało tego plemię z niezmiernym
zdziwieniem,
tajemniczych pojęć, zaklęć, zwrotów,
stary Hekwaw co chwilę oddawał mocz do
puszki,
a gołe dzieci biegały wokoło namiotów.
Dla każdego Ihalmiuta miał głosiciel
upominek,
krzyże, książki, świecidełka,
lecz lud głupi, oprócz krzyży,
sięgnął po broń, kul pudełka.
Brali dzieci, starcy i dorośli,
wkrótce niewiele zostało na saniach.
Wpadł w gniew misjonarz – to koniec!
- Złodzieje! To moje! Zabraniam!
- Barbarzyńcy, złodzieje, zwierzęta!
krzyczy misjonarz – straceniec
ihalmiuckie plemię szepcze:
- Szaleniec! Szaleniec!
W rękach północnego ludu zaginęła wielka
księga,
a misjonarz zrozpaczony, zapadł się w
niebycie.
Moralności
dla salonów,
dzikich
uczy życie.
Przybył pastor konetivem
do krainy tuktu, meszek,
miał ambicję z drzew i z książek
wykarczować każdy grzeszek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz