Rowerowy terror w odwrocie. Władze prowincji Groningen w
Holandii, po ponad czterdziestu latach inwestowania w infrastrukturę
rowerową, postanowili wyjść na przeciw
oczekiwaniom kierowców.
O rozwój dróg dla samochodów od wielu lat walczy Kurt
Maarten, organizator comiesięcznej masy krytycznej Duus voor Chauffeurs:
- Chcemy wreszcie poczuć się na drodze
bezpiecznie. Obecnie wielu ludzi nie decyduje się na podróż samochodem do pracy,
nie chcąc narażać się na zepchnięcie do błotnistego rowu przez tłum
rozpędzonych rowerzystów.
Problem dotyczy głównie miejscowości wokół większych miast,
gdzie brakuje spójnej sieci dróg samochodowych.
- Samochodem mogę dojechać tylko do Zevenbuizen, dalej muszę
zaparkować pod Jumbo i przesiąść się na rower – mówi jeden z mieszkańców
Haulerwijk, który dojeżdża codziennie do pracy na przedmieścia Groningen. – I
co z tego, gdy już za Roden zaczynają się korki.
- Znaleźliśmy odpowiednie środki i mogę zapewnić, że przy
każdej remontowanej lub nowo budowanej drodze krajowej powstanie ścieżka
samochodowa - deklaruje burmistrz miasta
Ruud Vreeman. - Na początek, z poz-bruku.